niedziela, 29 września 2013

New ideas pouring out like crazy.

Oj, i znów nic przez ostatnie 2 tygodnie.
Takie przerwy są chyba jednak dobre - jest wtedy o czym pisać. A jak w tytule posta, wydarzyło się trochę.


Moja pamięć szwankuje, także żeby przypomnieć sobie co robiłam w dniach po napisaniu wcześniejszego posta, skorzystałam z rozmów ze znajomymi (jak dobrze, że komuś mówiłam o tym, inaczej nie miałabym żadnych wspomnień z tych dni ._.).

Otóż, naszła mnie ochota żeby iść na jakieś zakupy. Na dodatek zepsuła mi się suszarka do włosów (a nawet dwie...). Połączyłam więc jedno z drugim i w sobotę dwa tygodnie temu wybrałam się do Plazy (chciałabym nazwać to galerią ale jakoś nie pasuje).
Trochę było problemów z dojazdem, trwał bowiem wtedy remont torów tramwajowych w tamtej okolicy.  Niemożliwym by było jednak, żeby nie kursowała komunikacja zastępcza. Dojechałam więc jakoś.
Natomiast z wyborem suszarki nie miałam większego problemu, były dostępne różne modele - od najtańszego (20 zł...), przez średnio drogie (30-60 zł), aż po najdroższe (80-90 zł?). W cenie 55 zł znalazłam suszarkę marki Philips, stwierdziłam, że to chyba będzie najlepszy wybór. Najdroższa wydawała mi się zbyt bajerancka, nie potrzebowałam aż takiej, a nieco tańsza była nieznanej mi firmy (wiadomo, większe zaufanie do znanej). Ta za pół stówki była dla mnie w sam raz. Wzięłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam.
Teraz mogłam pochodzić po sklepach, a nóż widelec coś sobie kupię. W większości ceny były spoko ale ciuchy nie przypadły mi do gustu. Właściwie mało tam sklepów już zostało, więc mały był wybór. Rozwalił mnie jednak ten jeden. Royal Collection. Wchodząc tam, nie miałam pojęcia, jak bardzo nazwa jest adekwatna do cen asortymentu. Teraz już wiem, że niczego tam nie kupię. Chyba jak wygram przynajmniej milion złotych. D< Wyszłam stamtąd z miną typu "are you fucking kidding me" i poszłam dalej.
Za to spodobała mi się spódnica w Carry ale postanowiłam, że obejdę całe to centrum, co by nie było wpadki pt. "O jezu, to mi się strasznie podoba ale już sobie coś kupiłam wcześniej, co ja teraz zrobię". Byłam później jeszcze w kilku sklepach, podobało mi się to i owo ale wróciłam po spódnicę. Kupiłam i pojechałam do domciu. :3
Później tak jakoś wyszło, że żałowałam, że nie kupiłam swetra, który widziałam w Reserved. Coraz bardziej i bardziej, do takiego stopnia, że nie mogłam przestać o nim myśleć. D:

Muszę jeszcze nadmienić, że następnego dnia, w niedzielę, czułam się niezwykle dobrze. Miałam tyle energii, że wzięłam psa na długi spacer, posprzątałam trochę w pokoju i upiekłam ciasto. Był to jeden z niewielu takich dni.

A tak to chodziłam do Vity, wkurzali mnie ludzie. Byłam w tamten weekend w szkole... Przyznam, że bardzo mnie ciekawiły te zajęcia, choć babka się bardzo powtarza i mówi do nas jak do małych dzieci... XDD

A dwa dni wcześniej, w czwartek, wybrałam się na przejażdżkę po Krakowie, gdzie pozałatwiałam kilka ważnych dla mnie spraw. Ominęła mnie część zajęć w Vicie tego dnia. Skorzystałam z okazji, że skoro już się urwałam z ośrodka to podjechałam do GK, zobaczyć czy mają mój sweterek. Nie mieli. :< Nadłożyłam więc drogi i pojechałam do Plazy, mając nadzieję, że jeszcze się nie wyprzedał. To był chyba cud, albo i nie bo nie mieli jednej sztuki ale z 3-4 jeszcze! Na szczęście mój rozmiar też. Przymierzyłam, zadowolona kupiłam i zadowolona poszłam na autobus; pojechałam do Vity. Spóźniona jak nie wiem co, poszłam odrazu do kuchni bo akurat miała moja grupa.

W piątek po południu znów byłam na zakupach, zmarnowałam ponad 3 godziny ale udało mi się kupić to co chciałam. Wpadłam tego dnia na pomysł uszycia broszek filcowych, co skończyłam dopiero chyba w tym tygodniu jakoś bo złapałam lenia na dłuższy czas.

W sobotę po zajęciach miałam iść na Mangowe wyjście do domu strachów, jednak musiałam zostać w szkole (choć i tak skończyła się wcześniej niż powinna xD). Poszłam więc dopiero ok. 16 i spotkałam znajomych w KFC. :3 Później jeszcze potowarzyszyłam im do ok. 21, choć już w innym lokalu. Tyle, że w niedziele jeszcze szkoła więc pora wracać. Miałam tego dnia problemy z żołądkiem, które uznałam za zwykły głód. Rano okazało się, że to prawdopodobnie wzdęcia (o ludzie, coś takiego w tak młodym wieku? ;_; ). Na dodatek w nocy nie mogłam spać, więc w szkole czułam się jak wyżuta. Na szczęście babka nas ocaliła, wypuszczając nas ok. 11 z zajęć. QvQ Wykorzystałam tą okazję żeby odwiedzić koleżankę. Niestety zapłaciłam za swoją głupotę. Przeszłam 2-3 przystanki, po czym wsiadłam do tramwaju i nie skasowałam biletu. Na ostatnim odcinku była kontrola. Później strasznie żałowałam i gdybałam, że mogłam przejść całą tą drogę na nogach, albo wysiąść przystanek wcześniej, bo przeczuwałam coś... No cóż. Spędziłam kilka godzin u koleżanki i wróciłam do domu.

W tym tygodniu również byłam nieco twórcza. Z racji, że nie udało mi się wejść do domu strachów, postanowiłam sobie, że zbiorę grupę ludzi do tego. Tylko skąd ich wziąć? Skąd... I wtedy dotarło do mnie - Vita! Bodajże we wtorek wzięłam kartkę i zrobiłam propozycję wyjścia dla chętnych. Wpisałam się jako pierwsza a później na społeczności powiedziałam reszcie o co chodzi. Szkoda tylko, że wciąż brak zainteresowania. Za leniwi ci ludzie.
Drugim moim pomysłem była możliwość korzystania z kuchnii w ośrodku, w celu polepszenia swoich umiejętności kucharskich. Oczywiście nie chodzi mi o dania obiadowe bo to już jest przygotowywane codziennie w ramach zajęć kuchennych, tak więc będę ćwiczyć różnej maści desery typu ciasta, ciasteczka... Dostałam pozwolenie od pani terapeutki zajmującej się pracownią kulinarną a także już od pani dyrektor. Mam nadzieję zacząć w nadchodzącym tygodniu. :) Pierwsza pozycja już wybrana, policzyłam koszt jednej formy, choć nie wiem na ile porcji mogę to maksymalnie podzielić. Postaram się to ustalić z terapeutką, która będzie doglądać mojej pracy.

Boże, się rozpisałam, uff. D:

Więcej następnym razem. <3

piątek, 13 września 2013

Momomomonokuma!

Dziś będzie chyba totalny post o DR random bo od dwóch dni już nie byłam w Vicie.


Siedzę, raz to w łóżku na wifi w komórce, raz to na lapku. Trochę śpię, trochę jem i trochę w necie buszuję. Choć niekoniecznie można to tak nazwać, głównie poruszam się stale po tych samych stronach.
Jednak nie ma to jak zrobić coś innego, np. włączyć sobie ulubiony Soundtrack i słuchać na okrągło. ♥ Tak, ostatnio mnie wzięło i słucham OST-a z Dangan Ronpa. Muzyka nieco dziwna do słuchania ale przypomina mi te 30 godzin w grze. :3
Właśnie, próbowałam wczoraj namówić K. do zagrania ale cholera się nie dała. :P Mamy inne zainteresowania - stwierdziła.

Idąc dalej tropem DR, bardzo lubię pairing Naegiri. Dlatego też obserwuję na tumblrze pewien roleplay - osoby odgrywające są chyba wręcz stworzone do swoich postaci. :3 Jestem ciekawa kiedy i jak się skończy; mam ochotę wrzucić go tutaj, jak tylko będzie mieć jakiś koniec. Równocześnie piszą też inny rp ale nie jest tak fajny jak ten pierwszy.

I kolejna część wpisu... również związana z DR! Ah, to moje maniactwo. : D Które skończy się wraz z końcem anime, trolololol.
Widzieliście podpis pod obrazkiem w ostatniej notce? Tak! Pora na zdjęcia z moim kapturem Monokumy. :3 Co prawda odebrałam go już półtora tygodnia temu ale kto by specjalnie z tego powodu pisał notkę - wystarczy, że na FB się pochwaliłam wtedy.

Monokuma. <3

A tu Monokuma!Kyu z torebką Cupcake Corner. 
Jakieś ludzie wlazły w kadr. ;_;

Ojej, monotematyczny post, wybaczcie. TAK WYSZŁO, haha. ♥


Więcej następnym razem.

środa, 11 września 2013

Another cold.

Znów taka długa przerwa w pisaniu.
Znów przeziębienie.
Znów nie wiem o czym napisać.~


Ostatnio strasznie nie mam ochoty na nic.
Ni to pisać, ni to oglądać anime, ni to internet przeglądać. No po prostu na nic.

Aż dziwię się, że dzisiaj mi się zachciało tutaj zajrzeć. .__.
Dodałam nawet ponownie widżet z spring.me (poprzednio znane jako formspring.me). Tak więc zadawajcie pytania.

Zachorowałam. Po raz trzeci w tym roku. Jednak podjęłam szybko działania i miejmy nadzieję, że się wykuruję wcześniej, niż po tygodniu.

Ah, zapomniałabym. Ostatnio pisałam o konwencie a tu już spowrotem dwa tygodnie temu zaczęły się zajęcia w Vicie (możliwe, że nie mówiłam - mieliśmy 3 tygodnie wolnego). Zajęcia jak zajęcia, bywają ciekawe a czasem nudne. Ale mam wrażenie, że po powrocie mam większą wenę, choć chyba tylko do rysowania. :P Ostatnimi czasy udało mi się wyprodukować bodajże 3-4 rysunki.
Portret kolegi.

Kyu Mei jako ja.

A to chyba ja, choć nie jestem pewna ale ma moje ciuchy! xD Wraz z moim kapturkiem Monokumy, po który jutro (2.09) się wybieram. ;3;

Lecz jak już wspominałam - leń się mnie trzyma, więc inne czynności wykonuję pobieżnie lub wcale.
...
...
Oh, kolejna fala lenistwa. Pora kończyć tego posta, który nieco przykrótki się stał. Może innym razem. :<

Dedykuję go pani K. bo wyczekiwała na coś nowego. <3


Więcej następnym razem.