Hej Wam, moi czytelnicy.
Wiem, że jest Was niewiele (a podejrzewam, że przez ostatnie przerwy nie ma kto i czego czytać) ale dziękuję wszystkim, którzy kiedykolwiek weszli tu i cokolwiek przeczytali.
Nie, nie bójcie się, to wciąż nie koniec.
Wiem, że nie są to zbyt ciekawe treści ale czy życie każdego człowieka musi być ekscytujące? Czy muszę robić coś niezwykłego, by móc o tym napisać?
Czasem są takie momenty, jak teraz, gdzie nie mam na nic siły ani ochoty.
Nie wiem jak się zabrać do tego życia żeby przynajmniej dla mnie było ciekawe.
Wszyscy próbują ratować to moje nędzne życie a ja nie mam siły. Chciałabym ją znaleźć.
I odwagę.
Ale waga przechyla się na szalę depresji.
Więc dlaczego ta lżejsza wciąż próbuje się podnieść? Czy sama będzie w stanie osiągnąć ten rozmiar by odwróciły się role? Czy może wystarczy jak poczeka na nieuwagę depresji? Zaatakuje ją znienacka by ta nie miała szansy się obronić?
Jednak to nie takie łatwe.
piątek, 25 grudnia 2015
czwartek, 10 września 2015
Shopping & Thrifting Haul 5
Kolejna, jak wskazuje tytuł, piąta już część zakupów Kyu.
Tym razem lipiec.
1. Crop top z Myszką Mickey, plecak w kwiaty, plecak "stolice", etui na telefon
Tu mamy misz-masz.
Crop top pochodzi z C&A - koleżanka mi kiedyś go pokazała i tak się złożyło, że znów poszłam do tego sklepu akurat kiedy była już wyprzedaż więc kupiłam go taniej. :)
Plecak w kwiaty jest z Croppa - również wyprzedaż.
Drugi plecak za to pochodzi z Carry, do którego zdarzyło mi się pójść (i kupić coś!) chyba po raz pierwszy.
Etui kupiłam na dziale akcesorii SIX w C&A. Tu macie zdjęcie z bliska:
2. Spódniczka (pannier)
Oczywiście Bodyline. Jak wiecie z mojej recenzji o Bodyline, posiadam już dwie inne spódniczki tego typu jednak kiedy mieli na stanie znowu właśnie tą z kokardkami, nie mogłam się oprzeć i kupiłam ją. :3 (obecnie posiadam już cztery - yup, znowu zamówiłam coś z Bodyline niedawno >XD)
3. Szelki
Bodyline. Bardzo mi się spodobały a były niedrogie więc kupiłam ale jeszcze nigdy w nich nie wyszłam - i już raczej nie będzie okazji bo oddałam koleżance. :P (jednak kupiłam takie same ale jaśniejszy kolor XD)
4. Torebka
Kupiłam od kogoś na grupie na FB. Co mogę o niej powiedzieć? Ładnie wygląda ale to tyle. Niestety nie jest zbyt pojemna - zmieściła jedynie moją komórkę, porftel i dokument. Mnie się przydała jako "kieszeń" bo w większości moich ciuszków fairy kei brakuje tego a często noszę plecak i obawiam się o bezpieczeństwo tych w.w trzech rzeczy (a zwłaszcza komórki). ;w;
5. Torba
Koty, wszędzie koty. I ten wielki, psujący efekt napis SINSAY.
Właściwie to nie rozumiem czemu ta firma wszędzie musi wywalić taki napis. Czy to bluzka, bluza czy torba. To naprawdę nie jest fajne. Większość firm gdzieś tam na metce się ukrywa a oni muszą się pokazać.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. :3
Tym razem lipiec.
1. Crop top z Myszką Mickey, plecak w kwiaty, plecak "stolice", etui na telefon
Tu mamy misz-masz.
Crop top pochodzi z C&A - koleżanka mi kiedyś go pokazała i tak się złożyło, że znów poszłam do tego sklepu akurat kiedy była już wyprzedaż więc kupiłam go taniej. :)
Plecak w kwiaty jest z Croppa - również wyprzedaż.
Drugi plecak za to pochodzi z Carry, do którego zdarzyło mi się pójść (i kupić coś!) chyba po raz pierwszy.
Etui kupiłam na dziale akcesorii SIX w C&A. Tu macie zdjęcie z bliska:
2. Spódniczka (pannier)
Oczywiście Bodyline. Jak wiecie z mojej recenzji o Bodyline, posiadam już dwie inne spódniczki tego typu jednak kiedy mieli na stanie znowu właśnie tą z kokardkami, nie mogłam się oprzeć i kupiłam ją. :3 (obecnie posiadam już cztery - yup, znowu zamówiłam coś z Bodyline niedawno >XD)
3. Szelki
Bodyline. Bardzo mi się spodobały a były niedrogie więc kupiłam ale jeszcze nigdy w nich nie wyszłam - i już raczej nie będzie okazji bo oddałam koleżance. :P (jednak kupiłam takie same ale jaśniejszy kolor XD)
4. Torebka
Kupiłam od kogoś na grupie na FB. Co mogę o niej powiedzieć? Ładnie wygląda ale to tyle. Niestety nie jest zbyt pojemna - zmieściła jedynie moją komórkę, porftel i dokument. Mnie się przydała jako "kieszeń" bo w większości moich ciuszków fairy kei brakuje tego a często noszę plecak i obawiam się o bezpieczeństwo tych w.w trzech rzeczy (a zwłaszcza komórki). ;w;
5. Torba
Koty, wszędzie koty. I ten wielki, psujący efekt napis SINSAY.
Właściwie to nie rozumiem czemu ta firma wszędzie musi wywalić taki napis. Czy to bluzka, bluza czy torba. To naprawdę nie jest fajne. Większość firm gdzieś tam na metce się ukrywa a oni muszą się pokazać.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. :3
poniedziałek, 7 września 2015
Shopping & Thrifting Haul 4
Wybaczcie ten zastój ale brakowało mi ostatnio czasu żeby coś tu napisać, czasem mi się nie chciało, itd...
Jednak dziś przybywam z nową notką! Niestety albo i stety, będzie znów o zakupach. :3
1. Broszka/spinka Księżyc, naszyjnik Miś, naszyjnik Ociekam zajebistością (nie miałam pomysłu jak go nazwać XD)
Wszystkie kupione na grupie na Facebooku od kogoś... kto je sprzedawał, oczywiście! XD Najbardziej z tych trzech rzeczy podoba mi się miś, drugiego naszyjnika ani broszki jeszcze nie miałam okazji nosić.
2. Buty T-bar Mary janes
Kupione na ebayu. Troszkę musiałam się naszukać żeby znaleźć interesujący mnie model. Miałam nadzieję, że będę w nich często chodzić a tu narazie wyszłam w nich raz. .3.
3. Kremowe zakolanówki z misiem
Również ebay. Szukałam jakichś zakolanówek do fairy kei. Znalazłam kilka fajnych modeli ale zdecydowałam się kupić te, jako pierwsze. Obecnie czekam na inny model, miejmy nadzieję, że jeszcze bardziej uroczy. :>
4. Skarpetki z koronką - różowe, białe i miętowe
Ebay. Bardzo tanie. Zapłaciłam niecałe 2 dolary za parę, gdzie widziałam na polskich grupach na FB jak schodzą za jakieś 15 zł a są chyba identyczne. Pewnie jeszcze kiedyś je kupię bo zniszczyłam różowe nosząc je do czarnych farbujących butów (;-;) a białe też nie wyglądają już najlepiej. :<
5. Różowy choker, gumki do włosów (scrunchie), spinka kokardka
Ten "zestaw" zakupiłam w Claire's, gdzie bodajże była promocja "3 w cenie 2" czyli trzecia najtańsza rzecz gratis. Bardzo lubię nosić owy choker a gumki do włosów jako bransoletki. :D Kokardkę miałam raz, do stylizacji fairy kei.
I to tyle na dziś.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem.
Jednak dziś przybywam z nową notką! Niestety albo i stety, będzie znów o zakupach. :3
1. Broszka/spinka Księżyc, naszyjnik Miś, naszyjnik Ociekam zajebistością (nie miałam pomysłu jak go nazwać XD)
Wszystkie kupione na grupie na Facebooku od kogoś... kto je sprzedawał, oczywiście! XD Najbardziej z tych trzech rzeczy podoba mi się miś, drugiego naszyjnika ani broszki jeszcze nie miałam okazji nosić.
2. Buty T-bar Mary janes
Kupione na ebayu. Troszkę musiałam się naszukać żeby znaleźć interesujący mnie model. Miałam nadzieję, że będę w nich często chodzić a tu narazie wyszłam w nich raz. .3.
3. Kremowe zakolanówki z misiem
Również ebay. Szukałam jakichś zakolanówek do fairy kei. Znalazłam kilka fajnych modeli ale zdecydowałam się kupić te, jako pierwsze. Obecnie czekam na inny model, miejmy nadzieję, że jeszcze bardziej uroczy. :>
4. Skarpetki z koronką - różowe, białe i miętowe
Ebay. Bardzo tanie. Zapłaciłam niecałe 2 dolary za parę, gdzie widziałam na polskich grupach na FB jak schodzą za jakieś 15 zł a są chyba identyczne. Pewnie jeszcze kiedyś je kupię bo zniszczyłam różowe nosząc je do czarnych farbujących butów (;-;) a białe też nie wyglądają już najlepiej. :<
5. Różowy choker, gumki do włosów (scrunchie), spinka kokardka
Ten "zestaw" zakupiłam w Claire's, gdzie bodajże była promocja "3 w cenie 2" czyli trzecia najtańsza rzecz gratis. Bardzo lubię nosić owy choker a gumki do włosów jako bransoletki. :D Kokardkę miałam raz, do stylizacji fairy kei.
I to tyle na dziś.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem.
sobota, 29 sierpnia 2015
Shopping & Thrifting Haul 3
I kolejna część moich zakupowych przygód.
Dziś przerobimy zakupy z I poł. czerwca bo trochę tego było wtedy - wiecie, lato i te sprawy. :P
1. Plastry Hello Kitty
Jak widać pochodzą z H&M, z sekcji dziecięcej. Właściwie to wtedy po raz pierwszy poszłam tam sprawdzić co jestem w stanie kupić do moich stylizacji fairy kei w dziale dla dzieci. Okazało się wtedy, że można znaleźć u nich całkiem fajne rzeczy - dwie kolejne pozycje pochodzą stamtąd również.
2. Spinki do włosów
H&M dział dziecięcy. Na razie mało ich używałam, jedynie raz wpięłam je do grzywki do stylizacji fairy kei ale szybko zdjęłam bo mi się ciągle zsuwały. :'I
3. Pastelowy snapback z napisem Los Angeles
Tak, ta czapka również pochodzi z działu dziecięcego! Tak, również byłam w szoku, jak Wy teraz. :D
Bardzo go lubię zakładać, zwłaszcza do stylizacji fairy kei w wersji chłopięcej. :>
4. Bransoletki
A te pochodzą z ciucholandu. Była promocja tego dnia i kupiłam obie za jakieś 2-3 zł.
5. Pluszowy konik
Ciucholand. Kupiony na wyprzedaży za 2 zł. :> Bardzo polubiłam pluszowe maskotki i zaczęłam je trzymać na łóżku - mam ich już całe 5. :D Będzie kolekcja, oj będzie.♥
To tyle na dziś.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. ^^
Dziś przerobimy zakupy z I poł. czerwca bo trochę tego było wtedy - wiecie, lato i te sprawy. :P
1. Plastry Hello Kitty
Jak widać pochodzą z H&M, z sekcji dziecięcej. Właściwie to wtedy po raz pierwszy poszłam tam sprawdzić co jestem w stanie kupić do moich stylizacji fairy kei w dziale dla dzieci. Okazało się wtedy, że można znaleźć u nich całkiem fajne rzeczy - dwie kolejne pozycje pochodzą stamtąd również.
2. Spinki do włosów
H&M dział dziecięcy. Na razie mało ich używałam, jedynie raz wpięłam je do grzywki do stylizacji fairy kei ale szybko zdjęłam bo mi się ciągle zsuwały. :'I
3. Pastelowy snapback z napisem Los Angeles
Tak, ta czapka również pochodzi z działu dziecięcego! Tak, również byłam w szoku, jak Wy teraz. :D
Bardzo go lubię zakładać, zwłaszcza do stylizacji fairy kei w wersji chłopięcej. :>
4. Bransoletki
A te pochodzą z ciucholandu. Była promocja tego dnia i kupiłam obie za jakieś 2-3 zł.
5. Pluszowy konik
Ciucholand. Kupiony na wyprzedaży za 2 zł. :> Bardzo polubiłam pluszowe maskotki i zaczęłam je trzymać na łóżku - mam ich już całe 5. :D Będzie kolekcja, oj będzie.♥
To tyle na dziś.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. ^^
piątek, 28 sierpnia 2015
Shopping & Thrifting Haul 2
Witajcie ponownie. Jeśli czytaliście poprzedni post to zapewne wiecie o czym dziś będzie. A nawet jeśli nie czytaliście to i tak zapraszam do przeczytania dzisiejszego wpisu. ^^
czwartek, 27 sierpnia 2015
Shopping & Thrifting Haul
Wow, tak dawno nie pisałam a tu się tyle zmieniło u mnie. :D Ogólnie w życiu może po staremu ale przyznacie, że zmieniając choćby jeden szczegół można poczuć się o wiele lepiej. W moim przypadku, od ostatniego posta zmieniłam okulary chociażby. Jednak nie o tym chcę Wam dziś napisać.
Tym razem przyjrzymy się moim zakupom z ostatnich paru miesięcy. Będzie trochę nowych rzeczy tj. takich, które zakupiłam w galeriach handlowych i trochę tych starych - tj. z ciucholandów a także parę zakupów internetowych. Postaram się jednak nie opisywać każdej rzeczy zbyt długo bo jest tego tyle, że wystarczy na 4-5 postów. :D Zaczynajmy!
1. Maska Miś
Kupiona w tym sklepie na Facebooku. Niestety przez moją głupotę nie pokażę Wam zdjęcia gdzie miałam ją założoną a był to (jak na razie) jedyny raz.
2. Zegarek Hello Kitty
Kupiony w ciucholandzie za grosze. Bardzo go lubię nosić, zwłaszcza do stylizacji fairy kei. :3
3. Galaxy crop top (krótka bluza)
Również ciucholand - w tym przypadku byłam wielce zdziwiona, że ludzie oddają takie cudeńka. *-* Jednak sama rzadko go noszę. :c
4. Pastelowy plecak, który nie do końca pastelowy jest. [*]
Otóż tak. Chciałam kupić ten model, tyle, że w pastelowych kolorach. Niestety kiedy zamówiłam go na ebayu, sprzedawca odpisał, że nie ma już mojego wymarzonego modelu. ;-; Zwrotu pieniędzy jednak nie chciałam i tak oto mam owy plecaczek.
5. Kolczyki oraz naszyjnik Once Upon A Time
Zakupione w Croppie na wyprzedaży. Najbardziej mi się podoba naszyjnik ale niektóre kolczyki też mi przypadły do gustu i były parę razy noszone. Niestety nie jestem zbyt wielką fanką kolczyków ale cena była niewielka więc się skusiłam.
To tyle na dziś. Spodziewajcie się kolejnych części (o ile będzie mi się chciało pisać XD) ponieważ to dopiero początek. :P
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. :3
Tym razem przyjrzymy się moim zakupom z ostatnich paru miesięcy. Będzie trochę nowych rzeczy tj. takich, które zakupiłam w galeriach handlowych i trochę tych starych - tj. z ciucholandów a także parę zakupów internetowych. Postaram się jednak nie opisywać każdej rzeczy zbyt długo bo jest tego tyle, że wystarczy na 4-5 postów. :D Zaczynajmy!
1. Maska Miś
Kupiona w tym sklepie na Facebooku. Niestety przez moją głupotę nie pokażę Wam zdjęcia gdzie miałam ją założoną a był to (jak na razie) jedyny raz.
2. Zegarek Hello Kitty
Kupiony w ciucholandzie za grosze. Bardzo go lubię nosić, zwłaszcza do stylizacji fairy kei. :3
3. Galaxy crop top (krótka bluza)
Również ciucholand - w tym przypadku byłam wielce zdziwiona, że ludzie oddają takie cudeńka. *-* Jednak sama rzadko go noszę. :c
4. Pastelowy plecak, który nie do końca pastelowy jest. [*]
Otóż tak. Chciałam kupić ten model, tyle, że w pastelowych kolorach. Niestety kiedy zamówiłam go na ebayu, sprzedawca odpisał, że nie ma już mojego wymarzonego modelu. ;-; Zwrotu pieniędzy jednak nie chciałam i tak oto mam owy plecaczek.
5. Kolczyki oraz naszyjnik Once Upon A Time
Zakupione w Croppie na wyprzedaży. Najbardziej mi się podoba naszyjnik ale niektóre kolczyki też mi przypadły do gustu i były parę razy noszone. Niestety nie jestem zbyt wielką fanką kolczyków ale cena była niewielka więc się skusiłam.
To tyle na dziś. Spodziewajcie się kolejnych części (o ile będzie mi się chciało pisać XD) ponieważ to dopiero początek. :P
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. :3
sobota, 23 maja 2015
Review 3.
I kolejna recenzja. Szkoda tylko, że
nie robię ich na bieżąco. :/ Może kiedyś nadrobię (w co sama
wątpię).
Recenzja
Bodyline
Bodyline
to
japońska firma zajmująca się sprzedażą ubrań głównie w stylu
lolita
oraz kostiumów do cosplayu
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Cosplay).
Niektóre z tych rzeczy jednak mogą być spokojnie używane do
innych stylów, jak na przykład do mojego ulubionego czyli fairy
kei.
Zamawiałam od nich już dwukrotnie, a obecnie czekam na
trzecią przesyłkę, tak więc opiszę dotychczasowe.
Kontakt
ze sprzedawcą.
Nie mogę niestety nic na ten temat powiedzieć,
przynajmniej z własnego doświadczenia, ponieważ nie miałam jak
narazie potrzeby kontaktu.
Słyszałam jednak, nawet ostatnio, niepochlebną opinię
osoby, która czekała na paczkę, obserwowała numer przesyłki i
paczka dotarła do kraju adresata, po czym bez próby doręczenia
została odesłana do nadawcy. Adresat kontaktował się z firmą a
ta tylko łamaną angielszczyzną odpisała, że to nie jest ich
sprawa.
Przesyłka.
Zamówienie #1 złożone 18 stycznia b.r. - dotarło 26
stycznia czyli po 8 dniach.
Zamówienie #2 złożone 20 marca b.r. - dotarło 26
marca czyli po 6 dniach. :)
Zamówienie #3 złożone 14 maja – w trakcie pisania
posta mija 8. dzień i nadal czekam (22 maja ok. 6:20 rano czasu
polskiego zostało wysłane z Japonii).
We wszystkich przypadkach wybrałam darmową(!) dostawę.
Zamówienie #1 |
Zamówienie #2 |
Opakowanie.
Zamówienie #1 otrzymałam w kopercie bąbelkowej.
1. Spódnica-halka (tzw. pannier) w kolorze pastelowy
żółty-zielony(?)-różowy.
Od dłuższego czasu
marzyłam o tej spódniczce tylko zawsze bałam się zamawiać przez
internet, a zwłaszcza zza granicy. Ale coś mnie tchnęło. Zaczęłam
przygotowania. Założyłam paypala, po czym wybrałam drugą rzecz
do zamówienia (tak w razie gdyby ta okazała się za mała czy coś),
przesłałam pieniążki na swoje konto paypalowe i w końcu
zamówiłam.
Może wydawać się to
proste i szybkie jednak mnie zajęło pewien czas nim doszło do
zapłaty. No ale udało się.
A teraz o samej spódniczce
– byłaby świetna gdyby nie fakt, że jest dość krótka i mocno
prześwitująca oraz mogłaby być o jeden rozmiar większa.
2. Spódnica-halka (tzw.
pannier) w kolorze pastelowy róż.
Tak jak wyżej napisałam,
wybrałam ją jako dodatkową rzecz, co by pierwszej nie było smutno
podróżować samej. X'D
Praktycznie to samo co wyżej
– krótka, prześwitująca ale pod względem rozmiaru nie mam
zastrzeżeń, no może jedno – 4L jest duże, nawet jak na mnie.
XDD Ale nie na tyle żeby miała mi spaść z tyłka czy coś.
Niestety nie miałam okazji
ich jeszcze nosić ale planuję w niedalekiej przyszłości.
Obiecuję, że nie przeleżą całego swojego życia w szafie. <3
Zamówienie #2 otrzymałam w
kartonowym pudełku ze względu na rodzaj zamówienia.
1. Lolicie buty typu tea
party w kolorze różowym.
O tego typu bucikach też
marzyłam więc je sobie sprawiłam. Niestety ich też nie miałam
okazji nosić więc nie umiem powiedzieć czy są wygodne. Ale ładne
owszem. Również mam zamiar je ubrać, na pewną okazję, która
będzie już naprawdę niedługo (if you know what i mean : D).
2. Zakolanówki w
kolorze pastelowy niebieski z koronką.
Nie wiem w sumie po co je
zamówiłam. Serio. Pamiętam jedynie, że wybrałam specjalnie
zakolanówki co by były dłuższe bo i tak przy moich serdelkach są
na wysokości podkolanówek. :'I
Nie jestem pewna czy
wykorzystam je w najbliższym czasie ale byłoby dobrze gdyby tak się
stało.
Dziękuję za uwagę.
Więcej następnym razem. :3
piątek, 1 maja 2015
My first real work.
Witajcie!
Znów udało mi się 'zapuścić' ten blog.
Jednakże dziś pojawiam się z nową notką, która mam nadzieję, że wam się spodoba - będzie odnośnie mojej pierwszej pracy!
Zapraszam Was do przeczytania. :)
We wtorek rano dostałam telefon od pewnej pani P., że widziała moje ogłoszenie na portalu OLX, w którym szukam pracy dorywczej (najchętniej ulotki). Pani przedstawiła się i zaproponowała mi właśnie rozdawanie ulotek. Po krótkiej rozmowie, zgodziłam się przyjechać tego dnia do ich siedziby, gdzie podpisałam umowę-zlecenie na dwa dni rozdawania ulotek. Dostałam też rozpiskę i pojechałam do domu. Niestety wieczorem dostałam telefon, że na środę został ktoś już przyjęty. Jednak został wolny czwartek - z braku laku, zgodziłam się przyjść tylko w ten dzień. Zostałam jeszcze dokładniej poinformowana przez pewnego pana N., jak dokładnie będzie wyglądał mój plan pracy.
W czwartek rano wsiadłam w autobus i pojechałam do sklepu L. Przyjechałam i poszłam pod tylne wejście, gdzie czekałam na otwarcie sklepu. Podeszłam do Punktu Obsługi Klienta - pani oczywiście nic nie wie na temat mojego roznoszenia gazetek. Typowe. Dzwoni do dyżurnego sklepu, po czym wręcza mi plik gazetek - uff, czyli wszystko się zgadza. Część gazetek poszła do plecaka a resztę wzięłam na ramię i pojechałam w wyznaczone miejsce. No to do dzieła.
Zaczęłam rozdawać gazetki do czekających na światłach samochodów a czasem do przechodniów. Idę i wręczam gazetkę, mówię "proszę", idę dalej i znów wręczam - spodobało mi się to pomimo, że nie wszyscy chcieli gazetki brać. Zmieniłam stronę ulicy. Po jakiejś godzinie skończyły mi się materiały ale za nim to nastąpiło, zadzwoniłam do dyżurnego, który miał mi przysłać kogoś z dostawą gazetek. Trochę to trwało ale doczekałam się - dostałam dwa kolejne pliki. I znów rozdawałam.
Po pewnym czasie zauważyłam, że już prawie czas na przerwę żeby dojechać do konkurencyjnego sklepu C., gdzie miałam roznosić owe gazetki za wycieraczki samochodowe. Nie pochwalam tego typu metod ale cóż, takie dostałam zlecenie. Uważnie roznosiłam każdą ulotkę, co by mnie ochrona nie zauważyła. Udało się. Później pojechałam do drugiego, także konkurencyjnego sklepu O. Dostałam się na parking i znów starając się nie zwracać na siebie uwagi, zaczęłam roznosić. Już byłam dość daleko od głównego wejścia, gdy nagle słyszę: "Czy ma pani pozwolenie na roznoszenie tutaj tych gazetek?" No cóż, nie udało się. Przyłapali mnie i kazali zbierać. Zrobiłam to jednak częściowo i czmychnęłam z miejsca zbrodni. >:D Tym razem miałam dłuższą przerwę ale nie będę wam zdradzać co wtedy robiłam bo to nic ciekawego. :P
Po południu przyszedł czas na drugą część. Tym razem w innym miejscu - znów rozdawanie do kierowców. Kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że będę mieć kolegów "po fachu". Dwóch panów w średnim wieku i jeden kolega, coś koło 20-stki. Pomyślałam, no super, pewnie mnie wygonią. Jakie było moje zdziwienie, kiedy mnie przywitali i zaczęliśmy sobie rozmawiać na różne tematy. Najbardziej mi się podobało, że mieli poczucie humoru także trochę się pośmiałam. :D Niestety. Znów zabrakło gazetek. I tu zaczęły się schody. Zadzwoniłam do dyżurnego sklepu. Okazało się, że była zmiana popołudniowa. Osoba, do której zadzwoniłam zaczęła mnie chyba totalnie zlewać! Za pierwszym razem dzwonię: "Zaraz kogoś wyślemy na miejsce z gazetkami". Po godzinie, drugi raz: "Dopiero zapakowaliśmy kolegę i będzie właśnie wyjeżdżał". No dobra. Po następnej godzinie skończyła mi się cierpliwość. Dzwonię po raz trzeci: "Kierowca ma do ciebie numer, będzie się kontaktował". No i tak mój czas dobiegł końca. Wybiła osiemnasta a ja dalej nie miałam gazetek. Zadzwoniłam do pana N. żeby się poskarżyć na niekompetencje pracowników i poradził żebym przekazała jeszcze dyżurnemu, że w takim razie kończę pracę i wracam do sklepu. Wracając, ku mojemu zaskoczeniu, dostałam telefon od kierowcy. "No cześć, miałem Ci przywieźć gazetki". Co. Moja odpowiedź brzmiała mniej więcej: "No sory ale już skończyłam pracę i wracam do sklepu, powiedziałam dyżurnemu że już nie potrzebuję tych gazetek.". Na co on: "O to sory, nie poinformowali mnie, że zależy Ci na czasie". CO. No świetnie. Tak czułam, że zostałam zlekceważona przez tą osobę dyżurną ale aż do tego stopnia?! No cóż, stwierdziłam, że przemilczę tę sprawę. Wróciłam do sklepu, gdzie znowu nikt nie wiedział, że roznosiłam cokolwiek ale dostałam pieczątkę oraz podpis na sprawozdaniu i udałam się do domu.
Teraz pozostaje mi tylko wysłać owy papierek i czekać na kasę - ciekawe w jakiej kwocie.
Tak czy siak, uważam to za miłe doświadczenie choć od wczoraj czuję się wciąż połamana (ała, ała, mój kręgosłup) i boli mnie noga (cholerne pęcherze >:C). Jednak jak mówi pewne powiedzenie: "co cię nie zabije to cię wzmocni". Miejmy nadzieję. XDD
Do następnego razu.
Znów udało mi się 'zapuścić' ten blog.
Jednakże dziś pojawiam się z nową notką, która mam nadzieję, że wam się spodoba - będzie odnośnie mojej pierwszej pracy!
Zapraszam Was do przeczytania. :)
We wtorek rano dostałam telefon od pewnej pani P., że widziała moje ogłoszenie na portalu OLX, w którym szukam pracy dorywczej (najchętniej ulotki). Pani przedstawiła się i zaproponowała mi właśnie rozdawanie ulotek. Po krótkiej rozmowie, zgodziłam się przyjechać tego dnia do ich siedziby, gdzie podpisałam umowę-zlecenie na dwa dni rozdawania ulotek. Dostałam też rozpiskę i pojechałam do domu. Niestety wieczorem dostałam telefon, że na środę został ktoś już przyjęty. Jednak został wolny czwartek - z braku laku, zgodziłam się przyjść tylko w ten dzień. Zostałam jeszcze dokładniej poinformowana przez pewnego pana N., jak dokładnie będzie wyglądał mój plan pracy.
W czwartek rano wsiadłam w autobus i pojechałam do sklepu L. Przyjechałam i poszłam pod tylne wejście, gdzie czekałam na otwarcie sklepu. Podeszłam do Punktu Obsługi Klienta - pani oczywiście nic nie wie na temat mojego roznoszenia gazetek. Typowe. Dzwoni do dyżurnego sklepu, po czym wręcza mi plik gazetek - uff, czyli wszystko się zgadza. Część gazetek poszła do plecaka a resztę wzięłam na ramię i pojechałam w wyznaczone miejsce. No to do dzieła.
Zaczęłam rozdawać gazetki do czekających na światłach samochodów a czasem do przechodniów. Idę i wręczam gazetkę, mówię "proszę", idę dalej i znów wręczam - spodobało mi się to pomimo, że nie wszyscy chcieli gazetki brać. Zmieniłam stronę ulicy. Po jakiejś godzinie skończyły mi się materiały ale za nim to nastąpiło, zadzwoniłam do dyżurnego, który miał mi przysłać kogoś z dostawą gazetek. Trochę to trwało ale doczekałam się - dostałam dwa kolejne pliki. I znów rozdawałam.
Po pewnym czasie zauważyłam, że już prawie czas na przerwę żeby dojechać do konkurencyjnego sklepu C., gdzie miałam roznosić owe gazetki za wycieraczki samochodowe. Nie pochwalam tego typu metod ale cóż, takie dostałam zlecenie. Uważnie roznosiłam każdą ulotkę, co by mnie ochrona nie zauważyła. Udało się. Później pojechałam do drugiego, także konkurencyjnego sklepu O. Dostałam się na parking i znów starając się nie zwracać na siebie uwagi, zaczęłam roznosić. Już byłam dość daleko od głównego wejścia, gdy nagle słyszę: "Czy ma pani pozwolenie na roznoszenie tutaj tych gazetek?" No cóż, nie udało się. Przyłapali mnie i kazali zbierać. Zrobiłam to jednak częściowo i czmychnęłam z miejsca zbrodni. >:D Tym razem miałam dłuższą przerwę ale nie będę wam zdradzać co wtedy robiłam bo to nic ciekawego. :P
Po południu przyszedł czas na drugą część. Tym razem w innym miejscu - znów rozdawanie do kierowców. Kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że będę mieć kolegów "po fachu". Dwóch panów w średnim wieku i jeden kolega, coś koło 20-stki. Pomyślałam, no super, pewnie mnie wygonią. Jakie było moje zdziwienie, kiedy mnie przywitali i zaczęliśmy sobie rozmawiać na różne tematy. Najbardziej mi się podobało, że mieli poczucie humoru także trochę się pośmiałam. :D Niestety. Znów zabrakło gazetek. I tu zaczęły się schody. Zadzwoniłam do dyżurnego sklepu. Okazało się, że była zmiana popołudniowa. Osoba, do której zadzwoniłam zaczęła mnie chyba totalnie zlewać! Za pierwszym razem dzwonię: "Zaraz kogoś wyślemy na miejsce z gazetkami". Po godzinie, drugi raz: "Dopiero zapakowaliśmy kolegę i będzie właśnie wyjeżdżał". No dobra. Po następnej godzinie skończyła mi się cierpliwość. Dzwonię po raz trzeci: "Kierowca ma do ciebie numer, będzie się kontaktował". No i tak mój czas dobiegł końca. Wybiła osiemnasta a ja dalej nie miałam gazetek. Zadzwoniłam do pana N. żeby się poskarżyć na niekompetencje pracowników i poradził żebym przekazała jeszcze dyżurnemu, że w takim razie kończę pracę i wracam do sklepu. Wracając, ku mojemu zaskoczeniu, dostałam telefon od kierowcy. "No cześć, miałem Ci przywieźć gazetki". Co. Moja odpowiedź brzmiała mniej więcej: "No sory ale już skończyłam pracę i wracam do sklepu, powiedziałam dyżurnemu że już nie potrzebuję tych gazetek.". Na co on: "O to sory, nie poinformowali mnie, że zależy Ci na czasie". CO. No świetnie. Tak czułam, że zostałam zlekceważona przez tą osobę dyżurną ale aż do tego stopnia?! No cóż, stwierdziłam, że przemilczę tę sprawę. Wróciłam do sklepu, gdzie znowu nikt nie wiedział, że roznosiłam cokolwiek ale dostałam pieczątkę oraz podpis na sprawozdaniu i udałam się do domu.
Teraz pozostaje mi tylko wysłać owy papierek i czekać na kasę - ciekawe w jakiej kwocie.
Tak czy siak, uważam to za miłe doświadczenie choć od wczoraj czuję się wciąż połamana (ała, ała, mój kręgosłup) i boli mnie noga (cholerne pęcherze >:C). Jednak jak mówi pewne powiedzenie: "co cię nie zabije to cię wzmocni". Miejmy nadzieję. XDD
Do następnego razu.
wtorek, 31 marca 2015
Review 2.
Dziś kolejna recenzja. Ostatnio sporo
rzeczy zamawiam także jeśli tylko mi się będzie chciało to
postaram się je opisać. :)
Recenzja
Cotton Candy Wonderland
Cotton Candy Wonderland to mały,
polski(!) sklepik internetowy na Facebooku, który sprzedaje ręcznie
robione „ubrania, dodatki, biżuterię, a czasem jakieś pierdółki,
którymi można sobie udekorować mieszkanie” (cytat ze strony
sklepu). Co prawda posiada już gotowe wyroby ale chętnie przyjmuje
też zamówienia specjalne, kiedy potrzebny jest większy rozmiar,
tak jak dla mnie.
Kontakt ze sprzedawcą.
Oceniam na bardzo dobry ponieważ
właściciel sklepu odpowiadał na każdą moją wątpliwość i
chciałabym właśnie przeprosić za to, że tak nudziłam. X”D Na
szczęście udało nam się dogadać w sprawie zamówienia.
Przesyłka.
Została nadana
listem poleconym rano 17 marca, a dzień później wracając do domu
spotkałam listonosza z ową przesyłką (ale fart!).
Opakowanie.
Nie ma co dużo pisać - zwykła duża koperta a rzeczy w środku
były w opakowaniu foliowym. Przedmioty zamówione nie były kruche
także nie mam do opakowania żadnych zastrzeżeń.
1. Niebieskie pantalony (tzw. bloomers) w króliczki.
Zacznijmy od tego, iż przeglądając Facebooka wypatrzyłam, że
ktoś sprzedaje pantalony. Na początku chciałam zamówić różowe
w groszki jednak po rozmowie z właścicielem okazało się, że nie
posiada materiału żeby zrobić podobne w większym rozmiarze. Po
paru dniach stwierdziłam, że na próbę mogę wziąć jakikolwiek
wzór jest dostępny.
Nie żałuję wyboru bo bardzo mi się spodobały. Przyszły przed
samym Harajuku Fashion Walk więc ubrałam je na tę właśnie okazję
(i oby takich okazji jak najwięcej). Podejrzewam, że jeszcze kupię
jakieś o innym wzorze.
2. Bransoletki Pastel oraz Princess
Wzięłam je dodatkowo, w razie gdyby coś było nie tak z głównym
przedmiotem mojego zamówienia. Bransoletki również zostały
dopasowane pod rozmiar mojego nadgarstka więc nie muszę się już
martwić, tak jak przy bransoletce z wcześniejszej recenzji, że
mogą być za ciasne – powiedziałabym nawet, że są nieco za
luźne (jednak nie na tyle, żeby spaść). Na koniec powiem Wam, że
specjalnie wybrałam te dwa słowa żeby móc nosić je razem, hehe.
Tu jeszcze zdjęcie z Harajuku Fashion Walka:
czwartek, 19 marca 2015
Review.
Witam, po
kolejnej długiej przerwie. :P Tym razem zamiast opisywać co się
wydarzyło ostatnio, wrzucę dla was moją recenzję, którą
zaczęłam pisać w sierpniu a dokończyłam dzisiaj. XD
O czym będzie?
Czytajcie dalej a się dowiecie. :D
PS. Początek
może być dziwny ponieważ najpierw pisałam wersję angielską i
stwierdziłam, że przetłumaczę dokładnie to, co napisałam wtedy.
Moja
pierwsza recenzja
Po pierwsze,
chciałabym powiedzieć, że to będzie moja pierwsza próba
napisania właściwej recenzji. W przeszłości jakieś były ale po
polsku i nieco krótkie.
Po drugie,
angielski nie jest moim językiem ojczystym, także mogą się
pojawiać błędy. Proszę o wyrozumiałość.
Rzeczy, które
będę opisywać pochodzą ze sklepu online o nazwie NoveltiQ.
Przesyłka.
Na początku
byłam przekonana, że nadejście przesyłki zza oceanu trochę
zajmie, jakieś 2 tygodnie lub więcej. Jednak kiedy właściciel
sklepu wysłał paczkę, w wiadomości napisał, że będzie "po
ok. tygodniu". Została wysłana 19 sierpnia i przyszła 27
sierpnia, co mnie zaskoczyło. Ale najbardziej zaskoczył mnie fakt,
że listonosz zostawił przesyłkę w euroskrzynce! Pomyślałam - a
co z podpisem? No cóż, najważniejsze, że się nie zniszczyła.
Opakowanie.
W środku
przesyłki była folia bąbelkowa, dodatkowo rzeczy były zapakowane
w jedną torebkę plastikową i każda rzecz z osobna również, wraz
z kartonikami, które je usztywniały.
1. Bransoletka
Classy as hell
Co prawda nie
jest to główny przedmiot tej recenzji ale opiszę go jako pierwszy.
Kiedy zastanawiałam się, który naszyjnik z dostępnej oferty
wybrać, zauważyłam, że sam naszyjnik będzie kosztować tyle, co
przesyłka. Stwierdziłam więc, że wezmę coś małego i taniego,
przy okazji. Wybór padł na bransoletkę z napisem "Classy as
hell". Podobno jest to jakiś mem z tumblra ale jak mam być
szczera - nigdy go nie słyszałam wcześniej i nie wiem co oznacza.
Ale nieważne. Bardzo chętnie bym ją nosiła i wszystko byłoby
cacy, gdyby nie to, że bransoletka jest po prostu za ciasna
na mój nadgarstek. Nie mogę przez to jej nosić - miałabym obawę,
że może się rozlecieć w każdej chwili.
2. Naszyjnik
T-Rex
Bardzo mi się
spodobał kiedy go zobaczyłam na internecie i nie mogłam się
powstrzymać od jego kupna. Moja radość trwała jedynie do
przyjścia paczki bo okazało się, że nie mam z czym go nosić.
Jednak polecam go bo jest naprawdę ładnie wykonany a brokatowe
części świecą w ciemności.
3. Pierścionek
Baby Dino (gratis do zamówienia)
Dostałam go
całkowicie za darmo, zapewne do kompletu z naszyjnikiem i tak jak
on, również jest pokryty brokatem fluorescencyjnym. Uważam, że
jest naprawdę uroczy, choć nie miałam jeszcze okazji go nosić.
Plusem jest rozmiar one size - oznacza to, że można go dostosować
do każdej szerokości palca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)