niedziela, 19 maja 2013

Feeling so weird lately...

Tytułu nie skomentuję. Chyba.
Chciałabym jednak powiedzieć co nieco o ostatnich dwóch tygodniach bo tyle właśnie nie pisałam tutaj nic.



Jest to jednak dla mnie problem, jako, że nie pamiętam właściwie już nic z tygodnia 6-10 maj.
Cóż, tak, mam tak słabą pamięć.
A do tego wydaje mi się, że dzieje się w moim życiu tak dużo, że mam prawo nie pamiętać dokładnie wszystkiego.

Wiadomo, cały czas chodzę do Vity.
W weekend 11-12 maja odbyłam pierwsze zajęcia praktyczne w szkole - w sensie, że nauka gotowania, a nie praktyka w zakładzie gastronomicznym, jak niektórzy myślą, kiedy im o tym mówię. Było nawet ok, gdyby nie to, że mam wrażenie totalnej olewki ze strony pozostałych uczestników kursu tj. nie przestrzegają, a raczej nie starają się przestrzegać zasad panujących w kuchni i sporządzania potraw. Dostają zjebkę na każdym kroku. No ale cóż, prawda jest taka, że w normalnych warunkach nikt by się pewnie nie czepiał o takie szczegóły. Well.

Nie będę opisywać dokładnie też tego tygodnia. Powiem jedynie, że w poniedziałek miałam sprzeczkę z mamą. Well, shit happens.

Dalsze opisywanie zacznę od środy. Nieco niechętna do zajęć w kuchnii tego dnia, poszłam do Vity, gdzie dowiedziałam się, że idziemy do Ogrodu Botanicznego. Zabraliśmy ze sobą aparat z ośrodka i zrobiłam całkiem sporo zdjęć. Przedstawię tu kilka ładnych okazów:


To moje ulubione. Zwłaszcza środkowe. :) Resztę zdjęć można znaleźć pod tym linkiem: http://s86.photobucket.com/user/Massica/library/Ogrod%20Botaniczny%20VITA%2015-05-13?sort=2&page=1
Ludzie na zdjęciach to oczywiście uczestnicy Vity plus jedna fotografia, gdzie dwie panie poprosiły kolegę o zrobienie im zdjęcia a ja wykorzystałam moment i również zrobiłam. Po co? W sumie nie wiem. :)

W czwartek poszłam na zajęcia na tzw. Hutniku. Nie skorzystałam z nich zbyt wiele, oprócz tego, że nieco nauczyłam się pleść wianki. xD Wychodząc z ośrodka do domu, okazało się, że mam pekniętą dętkę w przednim kole roweru. Aww, shit.
Po południu odwiedziłam lekarza i tu skorzystałam z okazji, że byłam w centrum - poszłam później na Rynek i do Galerii Krakowskiej rozglądnąć się za kapeluszem. Jednak nic mi się nie spodobało - możliwe, że to przez mój humor albo też, że żaden nie pasował do mojego ubioru z tego dnia.

W piątek.... boże, co ja robiłam w piątek? Aa, już pamiętam. Nic mi się nie chciało wtedy. : D Przyszłam na zajęcia ale olewałam je totalnie - byłam przy tym strasznie śpiąca.

Wczoraj z rana coś mnie tchnęło. Pomyślałam sobie: "Hej, mam przecież zajęcia od 9 do 13, czemu by nie iść na konwent po nich?". Kilka tygodni wcześniej byłam pewna, że nie pójdę bo grafik zakładał zajęcia 8-18. Jednak dziwię się sobie, że nie wpadłam na to wcześniej, skoro tydzień temu miałam już właśnie praktyczne i tyle trwały, więc mogłam zakupić wejściówkę już wtedy. Co prawda była przez to droższa ale mówi się trudno bo i tak wyprosiłam kolegę by mi pożyczył i miałam jakby tańszy bilet (wybacz nigday XD).
Po wyproszeniu o jakąś kasę tj. "co łaska", udałam się jak najszybciej na jakiś tramwaj/autobus a i tak dotarłam na conplace dopiero ok. 17. Zakupiłam wejściówkę i odrazu poszłam na Main Room, jako, że zaczynał się już Cosplay. Jestem jednak w szoku - nie podobał mi się prawie wcale i wyszłam w połowie bodajże. O_o Później udałam się do drugiego budynku z wystawcami i salami tematycznymi. Przeszłam przez stoiska - nic ciekawego. Poszłam dalej, gdzie jak okazało się, sale były parawanami, które oddzielały jedną przestrzeń od drugiej, a hałas ze wszystkich "sal" był okropny. Będąc na jednym z pierwszych paneli było ok bo prowadzący mówił dość głośno ale na niektórych nie byłam w stanie zrozumieć wręcz nic i wychodziłam po kilku minutach. Nieco ciszej zrobiło się w nocy a zwłaszcza już nad ranem. Bardzo mi się podobał panel "Anime o niewiadomoczym" - rozumiem, że muszę dodać Nichijou do "Plan to Watch". XD Podobało mi się też zgadywanie cosplayu po screenach a szczególnie pod koniec gdzie prawie wszyscy uczestnicy konkursu wyszli i z pozostałymi osobami zgadywałam dla zabicia czasu.
Nie jestem niestety zadowolona z konwentu jako całości. Zdarza mi się to chyba po raz pierwszy, że oceniam go jako ch*jowy.

Myślę, że dość krótko wyszło, jak na dwa tygodnie.
Więcej następnym razem.

1 komentarz:

  1. nie dziwie się że był ch*jowy. skoro szkoła a TS były tak daleko
    a i jestem w szoku......myślałem że Kyu nie lubi rozmawiać z ludźmi z Kyuu a tu szok xD

    OdpowiedzUsuń