czwartek, 3 stycznia 2013

Being a nolife.

Bycie nolifem jest trudne. Zwłaszcza jeśli ma się życie, do którego trzeba często wracać.



Tak też było dzisiaj. Około 9 rano, pojawiła się informacja na polskiej społeczności RO2, że można się zalogować do gry(!), nawet bez użycia proxy(!). Ucieszyłam się na tą wiadomość. Natychmiast zaczęłam aktualizować grę, z początku bezskutecznie. Po kilku próbach (i spacerze z psem :P), była chyba godzina 11 jak udało mi się wszystko zrobić. Zalogowałam się do gry i na teamspeaka, którego adres podano na FB. Niestety nie zrobiłam żadnych screenów. >.< Obawiam się, że mogłoby to zaciąć mojego kompa, bo miałam już taki problem w innych grach wcześniej. Spodobała mi się gra. Robiłam quest za questem i co prawda osiągnęłam chyba tylko 5 czy 6 poziom ale nie zauważyłam kiedy ten czas zleciał. Nagle przyszła mama - ja przy kompie, w kuchni nie posprzątane, po prostu wiedziałam, że to będzie dramat... Ale o tym nie mówmy. ;;; Wiedzcie tyle, że była już 13 wtedy. Od tamtej pory już nie grałam dziś. Bałam się, że znów się nie oderwę i będzie tylko gorzej.


Znów ten niezręczny moment, kiedy nie wiem co jeszcze napisać. D:


Weszłam właśnie na Google Play i szukam jakichś ciekawych aplikacji na komórkę. Coś polecacie może? :) Znalazłam sobie apkę z sucharami - jedna okazała się być zawirusowana więc nawet nie ściągałam. Pobrałam inną i zobaczymy jak się spisuje. Wzięłam też Wigilia w Radomiu - chytra baba ma nawet własną grę już! XDD Będzie w co grać, hahaha.

Więcej następnym razem.
Zagrałam jeszcze za nim opublikowałam posta, mój pierwszy rekord - ok. 51 sekund. XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz