poniedziałek, 28 stycznia 2013

Passed.

Jak pewnie tylko niektórzy czytający wiedzą, chodzę do szkoły policealnej na kierunek technik żywienia i usług gastronomicznych. Może zacznę od tego, jak tam się dostałam.
Cała historia jest dość długa więc w skrócie: zapisałam się w czerwcu do jednej z takich szkół na kierunek kucharz, niestety w październiku, 3 dni przed planowanym rozpoczęciem zajęć okazało się, że jest za mało osób na tym kierunku - nic się nie zacznie, trzeba wybrać coś innego. Zrezygnowałam z tej szkoły i na szybko zaczęłam szukać takiej, która jeszcze w ogóle rekrutowała. Na szczęście znalazła się jedna. Złożyłam papiery i czekałam na pierwsze zajęcia. Odbywały się, co prawda dość nieregularnie i rzadko. Czas minął i jesteśmy w dniu dzisiejszym. Ale wróćmy się nieco, do dnia wczorajszego.



Wyszłam z domu, celowo spóźniona, z zamiarem udania się do szkoły, w której do tej pory były prowadzone zajęcia - wczoraj natomiast zapowiedziane zaliczenia. Gdy już dotarłam do budynku, poszłam pod salę, w której miała zazwyczaj nasza grupa. Nic mi spóźnienie się nie dało, zaliczenie dwóch pierwszych przedmiotów dalej trwało. Pewna, że nie zdam, czekałam tylko żeby móc wejść, powiedzieć, że nic nie umiem i wyjść. Los jednak chciał inaczej. Zostałam zapytana przez jedną z dziewczyn z mojej grupy, czy chcę być z nią i jeszcze inną osobą w trójce. Dowiedziałam się wtedy, że wchodzimy na zaliczenie taką właśnie grupą i możemy się wspólnie(!) przygotować do odpowiedzi. No ok, zgodziłam się i poczekałam na naszą kolej. Weszłyśmy, dostałyśmy dwie karteczki, po jednej z obu przedmiotów, na których były po 3 pytania. Koleżanki wybrały swoje a mnie zostały... najłatwiejsze! Trzeba było odpowiadać. Niby znałam odpowiedzi ale podczas mówienia wszystko mi wyleciało z głowy i nie mogłam poskładać tego, co mi zostało, w sensowną całość. Jednak udało się - zdałam na 4 oba przedmioty. Poszłam do innej sali na kolejny egzamin - tym razem test z możliwością wyboru jednej odpowiedzi. Był dość prosty, dało się wziąć niektóre pytania na logikę. Będąc w połowie rozwiązywania, nauczycielka wypaliła "To jaka jest odpowiedź na pierwsze pytanie?" co mnie bardzo zdziwiło. Przerobiliśmy w ten sposób cały test i te odpowiedzi, których nie zdążyłam zaznaczyć - dostałam na talerzu. XD Później już idąc na ostatni egzamin, spytałam te same koleżanki, z którymi odpowiadałam wcześniej, gdzie właściwie mamy iść. One jednak zapytały, czy dostałam odpowiedzi na test z tego, co mieliśmy za chwilę pisać. Odparłam, że nie. "No to masz tutaj, weź sobie długopis i napisz na ręce." - powiedziała jedna z nich. Przepisałam i poszłam za nimi. W sali pani nam dała kartki, wypełniłam udając, że się rzeczywiście zastanawiałam. Sprawdziła od razu i co prawda wyszło na to, że kilka odpowiedzi było złych, na dodatek wszystkie 3 miałyśmy tyle samo punktów ale zdane! XD Wręcz nie mogłam uwierzyć w tego farta. Następnym razem już mi się pewnie tak nie poszczęści więc postaram się przyłożyć. :P


Więcej następnym razem.
Yay! (^_^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz